Na początek, że uniknąć nieporozumień; zawsze byłam, jestem i będę wielką admiratorką Poezji Pani Wisławy Szymborskiej. Ubóstwiam Jej - pokazany literacko - intelekt i dowcip. Podziwiam zmysł obserwacji tudzież takt.


Jednak w obliczu BŁYSKU REWOLWERU zaczęło mi się wydawać, że największym - nieuniknionym dla Niej samej, bo pośmiertnym - nieszczęściem Poetki są ,pozostali przy życiu Jej przyjaciele, którzy koniecznie chcą wydać coś NOWEGO z dorobku Noblistki, i to nawet wtedy, gdy niczego takiego już do wydania nie ma. Bo przecież każdemu człowiekowi nawet wtedy, gdy w dorosłym życiu został, dodajmy w pełni zasłużenie, literackim noblistą, to i tak zdarzało mu się pisywać infantylne dyrdymałki, zwłaszcza w dzieciństwie. Utwory te można oczywiście wyeksponować, wyłącznie jako ciekawostki, na jakiejś wystawie czy w muzeum, nie ma natomiast potrzeby ich powielania i szerokiego kolportowania, zwłaszcza jeśli sama autorka sobie za życia tego nie życzyła...


Z czterech opublikowanych części można więc, najspokojniej w świecie, darować sobie JUWENILIA. Dalej, tj. im starsza była autorka, jest już naturalnie znacznie lepiej, acz też nie powalająco. W czym zresztą nie ma nic dziwnego, bo zebrane tam rzeczy miały, w zamyśle autorki, najczęściej, charakter towarzyskiego wygłupu albo nie specjalnie wyrafinowanego żartu, a nie czegokolwiek innego. W końcu Noblista, też człowiek i ma do tego prawo, jak wszyscy. Ale, żeby zaraz to upubliczniać?... Moim zdaniem niekoniecznie. Oczywiście Pani Szymborskiej to w niczym nie zaszkodzi, bo nie jest w stanie.... Ale jakieś świadectwo Jej przyjaciołom wystawi. Czy najlepsze? Tego akurat pewna bym nie była. Pan Bronisław Maj, autor wstępu do tego wydawnictwa, też chyba trochę przesadził. A to porównując samego siebie do Maxa Broda, przyjaciela Franza Kafki, który - także postępując wbrew wcześniejszej woli pisarza, uratował przed zniszczeniem sporą i bardzo istotną część Jego dorobku. Tyle, że tu naprawdę chodziło o część sporą i istotną.


A o co chodziło inicjatorom i wydawcom BŁYSKU REWOLWERY, zwłaszcza jeśli założyć ich dobrą wolę, trudno wyczuć. W dawnej skali ocen szkolnych (tzn od 2 do 5) stawiam 3, daję je za samą Panią Wisławę. W przeciwnym wypadku pomysłodawcy dostaliby DWÓJĘ. Ale obowiązku zgadzania się ze mną NATURALNIE nie ma.


Ewa Karbowska