w zakamarkach kawiarni
metrów 100 od latarni
rezydował natchniony poeta
wiersze pisał w południe
rozprawiając się cudnie
z dogmatami o snach i kobietach

trwało to lat 15
zanim wtedy to właśnie
gdzieś w zaułku napotkał Aurelię

skromną okularnicę
która bez ważnych przyczyn
się na spacer udała w niedzielę

zabrał ją więc na kawę
by swój urok i sławę
prezentować przy znanym stoliku

a Aurelia słuchała
przez godzinę bez mała
patrząc w oczy i marząc po cichu

kiedy zaś skończył
szczerze powiedziała: „blagierze,
dla tych głupszych przechwałki zachowaj"...

jeśli ktoś sądzi teraz
że poety kariera, w odniesieniu do damy,
się na tym skończyła -

ten zawiedzie się srodze
bo Aurelia już wodze
swoich planów na życie puściła

i poetę do garów
-już bez rymów i czarów-
wnet zaprzęgła, bez żadnej konfuzji

za dwanaście miesięcy
albo może ciut więcej,
z dzieckiem w wózku, się pozbył iluzji

tak to kończą poeci
- żona gary i dzieci -
gdy zbyt długo w obłokach bujali

płacą cenę za młodość
oderwaną od życia
której pióro ni rym nie ocali

bo kobiety poety
preferują kotlety
i go w prozę ściągają z obłoków

więc na starość zostaje
swym pradawnym zwyczajem
trochę wspomnień, trzy wiersze i spokój

Ewa Karbowska