Świętokrzyskie: Gulony górą, Modernizatorzy dołem?
| Polska | 2010-12-22
W Świętokrzyskiem modernizacyjna partia znów właśnie poniosła spektakularną porażkę. Od dziesięciu lat Platforma Obywatelska, która w innych regionach kraju wolniej lub szybciej zaczęła przodować – tu nie może się przebić.Przyczyn tego stanu jest wiele. Czas zastanowić się, jak region może z tego wyjść.
Zaczęło się już w 1990 roku, gdy Stanisław Tymiński w gminie Złota Pińczowska w II turze wyborów prezydenckich wygrał z Lechem Wałęsą 70:30.
Rok 2000, znów wybory prezydenckie, I tura: Aleksander Kwaśniewski w karju otrzymuje 53,9% głosów, w Świętokrzyskiem: 60,51. Drugi - Andrzej Olechowski - w kraju 17,3%, w Świętokrzyskiem - 10,84%.
Rok 2001, wybory do Sejmu, wyniki krajowe i w Świętokrzyskiem:
SLD-UP 41,04/ 45,08; PSL 8,98/ 15,07; Samoobrona RP 10,20/ 12,81; PO 12,68/ 7,16.
Rok 2002, wybory samorządowe, wyniki wyborów do sejmiku wojewódzkiego
SLD-UP 25,98; Samoobrona 21,01; PSL 20,33; Koalicyjny Komitet Wyborczy PO PiS 13,11; LPR 10,0.
Rok 2004, wybory do Parlamentu Europejskiego (kraj/Świętokrzyskie, w procentach): Samoobrona 10,78/ 17,31; PO 24,10/ 16,52; LPR 15,92/ 14,44; PSL 6,34/ 13,06; SLD-UP 9,35/ 12,45.
Rok 2005, wybory do Sejmu (kraj/Świętokrzyskie, w procentach): PiS 6,99/23,76; Samoobrona 11,41 /17,23; PO 24,14/15,39.
Wybory prezydenckie I tura (kraj/Świętokrzyskie, w procentach):
Lech Kaczyński 33,10/30,31; Andrzej Lepper 15,11/26,38; Donald Tusk 36,33/26,02.
II tura (kraj/Świętokrzyskie, w procentach): Kaczyński 54,94/64,93; Tusk 45,96/35,07.
Rok 2007, wybory do Sejmu (kraj/Świętokrzyskie, w procentach): PiS 32,11/39,7; PO 41,51/27,94; PSL 8,91/14,72.
Rok 2010, wybory prezydenckie (kraj/Świętokrzyskie, w procentach):
I tura Jarosław Kaczyński 36,46/44,49; Bronisław Komorowski 41,54/29,54
II tura Bronisław Komorowski 53,01/40,44; Jarosław Kaczyński 46,99/59,56
W gminie Mniów - 81% wziął Kaczyński, także w gminie Baćkowice (Opatowskie) – aż 83%.
Wybory samorządowe do sejmiku wojewódzkiego (kraj/Świętokrzyskie, w procentach): PSL 16,58/32,91; PiS 25,13/20,50; PO 39,57/15,86.
Co się kryje dziś za tymi wynikami, za słabością partii, które uważają się za modernizacyjne i za siłą stronnictw populistycznych? Dlaczego język radykałów, tych z Ligi Polskich Rodzin, Samoobrony, PiS-u oraz drętwa mowa polityków Polskiego Stronnictwa Ludowego trafia do obywateli tego regionu łatwiej, niż w innych okolicach Polski?
Spójrzmy na region od innej strony: tu się nie chodzi do kina, coraz mniej książek wypożycza się z bibliotek. Dodajmy do tego, że w całym województwie jest jeden teatr i jedna filharmonia.
W ostatnich latach spadła znacznie liczba studentów szkół wyższych (jednego uniwersytetu, jednej politechniki i 14 innych zakładów szkolnictwa wyższego), z 64042 w roku akademickim 2005/06 do 54519 w roku 2008/09.
Rok 2000, znów wybory prezydenckie, I tura: Aleksander Kwaśniewski w karju otrzymuje 53,9% głosów, w Świętokrzyskiem: 60,51. Drugi - Andrzej Olechowski - w kraju 17,3%, w Świętokrzyskiem - 10,84%.
Rok 2001, wybory do Sejmu, wyniki krajowe i w Świętokrzyskiem:
SLD-UP 41,04/ 45,08; PSL 8,98/ 15,07; Samoobrona RP 10,20/ 12,81; PO 12,68/ 7,16.
Rok 2002, wybory samorządowe, wyniki wyborów do sejmiku wojewódzkiego
SLD-UP 25,98; Samoobrona 21,01; PSL 20,33; Koalicyjny Komitet Wyborczy PO PiS 13,11; LPR 10,0.
Rok 2004, wybory do Parlamentu Europejskiego (kraj/Świętokrzyskie, w procentach): Samoobrona 10,78/ 17,31; PO 24,10/ 16,52; LPR 15,92/ 14,44; PSL 6,34/ 13,06; SLD-UP 9,35/ 12,45.
Rok 2005, wybory do Sejmu (kraj/Świętokrzyskie, w procentach): PiS 6,99/23,76; Samoobrona 11,41 /17,23; PO 24,14/15,39.
Wybory prezydenckie I tura (kraj/Świętokrzyskie, w procentach):
Lech Kaczyński 33,10/30,31; Andrzej Lepper 15,11/26,38; Donald Tusk 36,33/26,02.
II tura (kraj/Świętokrzyskie, w procentach): Kaczyński 54,94/64,93; Tusk 45,96/35,07.
Rok 2007, wybory do Sejmu (kraj/Świętokrzyskie, w procentach): PiS 32,11/39,7; PO 41,51/27,94; PSL 8,91/14,72.
Rok 2010, wybory prezydenckie (kraj/Świętokrzyskie, w procentach):
I tura Jarosław Kaczyński 36,46/44,49; Bronisław Komorowski 41,54/29,54
II tura Bronisław Komorowski 53,01/40,44; Jarosław Kaczyński 46,99/59,56
W gminie Mniów - 81% wziął Kaczyński, także w gminie Baćkowice (Opatowskie) – aż 83%.
Wybory samorządowe do sejmiku wojewódzkiego (kraj/Świętokrzyskie, w procentach): PSL 16,58/32,91; PiS 25,13/20,50; PO 39,57/15,86.
Co się kryje dziś za tymi wynikami, za słabością partii, które uważają się za modernizacyjne i za siłą stronnictw populistycznych? Dlaczego język radykałów, tych z Ligi Polskich Rodzin, Samoobrony, PiS-u oraz drętwa mowa polityków Polskiego Stronnictwa Ludowego trafia do obywateli tego regionu łatwiej, niż w innych okolicach Polski?
Spójrzmy na region od innej strony: tu się nie chodzi do kina, coraz mniej książek wypożycza się z bibliotek. Dodajmy do tego, że w całym województwie jest jeden teatr i jedna filharmonia.
W ostatnich latach spadła znacznie liczba studentów szkół wyższych (jednego uniwersytetu, jednej politechniki i 14 innych zakładów szkolnictwa wyższego), z 64042 w roku akademickim 2005/06 do 54519 w roku 2008/09.
Od wielu lat niezależny Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową prowadzi analizy porównawcze poszczególnych regionów pod względem ich atrakcyjności inwestycyjnej. Według ostatniego raportu IbnGR atrakcyjność inwestycyjna Świętokrzyskiego sytuowała to województwo na miejscu 14. W niektórych kategoriach, jak infrastruktura gospodarcza i aktywność województw wobec inwestorów - świętokrzyskie zajęło pozycję ostatnią. Szczególnie ten drugi czynnik jest dla regionu przykry, bowiem porównując go w czasie widać wyraźnie, że aktywność władz wojewódzkich w ciągu ostatnich 5 lat wyraźnie malała. Nie wystawia to dobrego świadectwa administracji rządowej i samorządowej, które powinny być najbardziej zainteresowane w ułatwianiu prowadzenia biznesu przez inwestorów i tworzeniu dla nich odpowiednich zachęt.
Według PARP: "Przedsiębiorstwa z udziałem kapitału zagranicznego – udział w regionie w 2008 r. (%) Polska 1,80, Świętokrzyskie 0,62 (ostatnie miejsce w kraju)". Dodajmy do tego kiepskie drogi, wysokie bezrobocie, wysokie wskaźniki spożycia alkoholu i pijaństwa kierowców (trzy razy wyższe niż średnia w Polsce), kłusownictwo i ogólnie kiepskie życie, wyrażające się najwyższą w Polsce liczbą małych sklepików - dla wielkich centrów handlowych potrzebny jest rynek konsumentów. Tu ich brakuje.
Kiedy więc przejechaliśmy się po wynikach wyborów, po stanie społeczeństwa, warto rozważyć, jakie możliwości kryje w sobie region świętokrzyski. Oczywiście, najpierw trzeba wykrzesać z miejscowych elit wolę zmian. Nie wierzę, by najaktywniejsi obywatele tego regionu nie pragnęli unowocześnienia ziemi kieleckiej, przybliżenia jej do świata i globalnego rynku dóbr i idei. Elity powinny wiedzieć, czego chcą, może nawet – jak to osiągnąć, a już na pewno znać drogę do odpowiednich instytucji krajowych i unijnych. Może jestem naiwny, ale wydaje mi się, jako życzliwemu obserwatorowi, że w tej kwestii – modernizacji Świętokrzyskiego – wszystkie siły polityczne i społeczne powinny osiągnąć jakiś konsensus. Nie wiem jednak, czy to jest możliwe.
Pozostawmy jednak na boku tę kwestię i zastanówmy się, co i jak można by w Świętokrzyskiem zrobić. Nie ma tu warunków do rozwoju rolnictwa. Jakie gleby są, każdy wie. Przemysł, ten wielki, tu się raczej nie zainstaluje: niedostatek szerokich, bezpiecznych dróg, kłopoty z energetyką (w okolicy ledwie jedna elektrownia, w Połańcu). Wielka specjalna strefa ekonomiczna w Starachowicach nie poprawiła radykalnie przygnębiającego stanu. Z turystyki też cały region nie wyżyje, zabytków nie tak wiele, choć są unikaty na skalę światową, jak wspomniane dymarki i kopalnia krzemienia, parę starych, cennych klasztorów, kilka zamków, trzy czy cztery zabytkowe zespoły miejskie. Są też kompleksy lasów i niewielkie góry. Agroturystyka? Już się rozwija, choć wciąż zbyt wolno i za mało. Usługi? No cóż, telefoniczne łącza główne na 1000 ludności 180 (Polska - 211), dają Świętokrzyskiemu trzecie miejsce. Od dołu.
Program dla Świętokrzyskiego powinien uzyskać status programu państwowego, ze wsparciem z budżetu centralnego. Potrzebne są na to pewnie setki milionów złotych, może miliardy, ale niech to nikogo nie przeraża. Jak się czegoś nie pragnie, to się tego nie osiągnie. A przecież ten region, który jest swoistą czarną dziurą Polski (niech mi mieszkańcy Kielc, Starachowic i Suchedniowa wybaczą) musi wreszcie wydobyć się z marazmu i zacofania. Nie pomoże ani telewizja satelitarna, ani Internet, ani wspaniałe lotnisko.
Bez wielkiego programu rozwojowego dla regionu po rynku w Wąchocku – i nie pomogą wysiłki burmistrza tego miasta - nadal będą włóczyć się miejscowi pijaczkowie i wyleniałe koty. A przecież i Wąchock, i Jędrzejów, i Opatów i tyle innych miast i osad w Świętokrzyskiem zamieszkują nie tylko Gulony, ale i ptoki - przybłędy, którzy też chcą uzyskać wyższy status, lepsze wykształcenie dla swoich dzieci, a co najmniej – mówiąc górnolotnie – mieć nadzieję na lepszą przyszłość. Moment jest dogodny, władze samorządowe wybrane, mogą więc policzyć się i razem coś zrobić.
Piotr Rachtan
(jest to skrót obszerniejszego materiału)
Według PARP: "Przedsiębiorstwa z udziałem kapitału zagranicznego – udział w regionie w 2008 r. (%) Polska 1,80, Świętokrzyskie 0,62 (ostatnie miejsce w kraju)". Dodajmy do tego kiepskie drogi, wysokie bezrobocie, wysokie wskaźniki spożycia alkoholu i pijaństwa kierowców (trzy razy wyższe niż średnia w Polsce), kłusownictwo i ogólnie kiepskie życie, wyrażające się najwyższą w Polsce liczbą małych sklepików - dla wielkich centrów handlowych potrzebny jest rynek konsumentów. Tu ich brakuje.
Kiedy więc przejechaliśmy się po wynikach wyborów, po stanie społeczeństwa, warto rozważyć, jakie możliwości kryje w sobie region świętokrzyski. Oczywiście, najpierw trzeba wykrzesać z miejscowych elit wolę zmian. Nie wierzę, by najaktywniejsi obywatele tego regionu nie pragnęli unowocześnienia ziemi kieleckiej, przybliżenia jej do świata i globalnego rynku dóbr i idei. Elity powinny wiedzieć, czego chcą, może nawet – jak to osiągnąć, a już na pewno znać drogę do odpowiednich instytucji krajowych i unijnych. Może jestem naiwny, ale wydaje mi się, jako życzliwemu obserwatorowi, że w tej kwestii – modernizacji Świętokrzyskiego – wszystkie siły polityczne i społeczne powinny osiągnąć jakiś konsensus. Nie wiem jednak, czy to jest możliwe.
Pozostawmy jednak na boku tę kwestię i zastanówmy się, co i jak można by w Świętokrzyskiem zrobić. Nie ma tu warunków do rozwoju rolnictwa. Jakie gleby są, każdy wie. Przemysł, ten wielki, tu się raczej nie zainstaluje: niedostatek szerokich, bezpiecznych dróg, kłopoty z energetyką (w okolicy ledwie jedna elektrownia, w Połańcu). Wielka specjalna strefa ekonomiczna w Starachowicach nie poprawiła radykalnie przygnębiającego stanu. Z turystyki też cały region nie wyżyje, zabytków nie tak wiele, choć są unikaty na skalę światową, jak wspomniane dymarki i kopalnia krzemienia, parę starych, cennych klasztorów, kilka zamków, trzy czy cztery zabytkowe zespoły miejskie. Są też kompleksy lasów i niewielkie góry. Agroturystyka? Już się rozwija, choć wciąż zbyt wolno i za mało. Usługi? No cóż, telefoniczne łącza główne na 1000 ludności 180 (Polska - 211), dają Świętokrzyskiemu trzecie miejsce. Od dołu.
Program dla Świętokrzyskiego powinien uzyskać status programu państwowego, ze wsparciem z budżetu centralnego. Potrzebne są na to pewnie setki milionów złotych, może miliardy, ale niech to nikogo nie przeraża. Jak się czegoś nie pragnie, to się tego nie osiągnie. A przecież ten region, który jest swoistą czarną dziurą Polski (niech mi mieszkańcy Kielc, Starachowic i Suchedniowa wybaczą) musi wreszcie wydobyć się z marazmu i zacofania. Nie pomoże ani telewizja satelitarna, ani Internet, ani wspaniałe lotnisko.
Bez wielkiego programu rozwojowego dla regionu po rynku w Wąchocku – i nie pomogą wysiłki burmistrza tego miasta - nadal będą włóczyć się miejscowi pijaczkowie i wyleniałe koty. A przecież i Wąchock, i Jędrzejów, i Opatów i tyle innych miast i osad w Świętokrzyskiem zamieszkują nie tylko Gulony, ale i ptoki - przybłędy, którzy też chcą uzyskać wyższy status, lepsze wykształcenie dla swoich dzieci, a co najmniej – mówiąc górnolotnie – mieć nadzieję na lepszą przyszłość. Moment jest dogodny, władze samorządowe wybrane, mogą więc policzyć się i razem coś zrobić.
Piotr Rachtan
(jest to skrót obszerniejszego materiału)
Komentarze
Sorella | 2010-12-28 15:27
Edukacja ... prawda, smutna. Telef. łącza główne drogie i zawodne (podtopienia, wiatry, stare drzewa) - lepsza dla nich i tańsza sieć bezprzewodowa. Zimą dbają o przejezdność dróg. Bogactwo architektoniczne, historyczne, paleontologiczne, przyrodnicze i geolologiczne. Bliskość dużych aglomeracji jest ich szansą. Rozwój muzeów. Gorące lato, puszcza, setki kilometrów szlaków rowerowych. Wędkarskie raje. Wiele muzeów o krajowym rozgłosie. I do tego (o smutku) brak rozwiniętej bazy turystycznej. Nie czytają. Nie słuchają. Głosują tak jak babcia im powie po powrocie z kościoła. Co wiedzą? - ile warte jest ich chleb i zdrowie (zaniedbane). W co wierzą? - w rodzinę i w Boga (niekoniecznie w Kościół). Jaką mają siłę ? - niewystarczającą na bezpieczne przetrwanie zimy. Czego im potrzeba? - edukacji i przewodnika - trudno im podejmować sensowne wyzwania (boją się). I nowinka - zapraszam na stronę: http://www.ekomuzeum.pl/?t=82&d=38&tw=164.