Exposé i Polonia
| Polonia | 2006-07-21
Nie jestem usatysfakcjonowany exposé premiera Kaczyńskiego, chociaż osobiście nieźle mi leżą mi dekomunizacyjne intencje PiS, i uważam, że dużo w tym temacie zostało jeszcze do zrobienia.
Ale nie jestem usatysfakcjonowany, bo za dużo mi w tym w tym wszystkim idealizacji państwa, autorytarnego etatyzmu i odmieniania słowa "państwo" przez wszystkie przypadki. Premier oświadczył, że Polonii da się sygnał, zapewne gwizdkiem, a ona zacznie umacniać pozycję Polski w świecie. Nie tak szybko...
Jeśli państwo ma wtykać nos do absolutnie wszystkich aspektów życia swoich obywateli, w dodatku na całym świecie, to automatycznie staje się odpowiedzialne za skutki. W Polsce natomiast państwo chciałoby wszystko móc, ale za nic nie odpowiadać.
Żyjąc od ćwierć wieku w Australii, przyzwyczaiłem się do państwa, które podejmuje poważne wysiłki by swoim obywatelom nie wchodzić w drogę i nie przeszkadzać. Odzwyczaiłem się natomiast od państwa chorobliwej podejrzliwości, które uważa, że musi kontrolować wszystko i wszystkich, oraz wszystkim ręcznie sterować. Państwo, które boi się własnych obywateli do tego stopnia, że wymyśla kunsztowne biurokratyczne sposoby marnowania ich czasu i inicjatywy, żeby mu się tylko ze smyczy nie urwali - to państwo słabe.
Nie jestem pewien czy premier, który nie zna języków obcych i nie bywał za granicą, w ogóle rozumie, co to jest Polonia. Zwłaszcza zaś, czy rozumie, że Polonia nie jest automatycznie poddanymi Warszawy. Może kiedyś zacznę bardziej ufać premierowi, ale dopiero od momentu, kiedy konsulaty RP zaprzestaną bezustannych skoków na portfele interesantów. Na razie, Rzeczypospolitej nigdy dosyć papierów i frajerskich pieniędzy, pobieranych od Polonii za nic.
W jakąkolwiek zasadniczą zmianę nastawienia Warszawy do polskiej diaspory dopiero wtedy uwierzę, kiedy:
- każdy, kto chce mieć paszport polski, będzie mógł go sobie wyrobić przez polski konsulat tak samo, jak obywatel np. Francji wyrabia sobie swój paszport przez konsulat francuski w dowolnym miejscu świata (chociaż francuskie paszporty, tak jak polskie, też "personalizuje
się" tylko w jednym miejscu we Francji, w Nantes): - symboliczna opłata, jeden prosty formularz, sześć tygodni czekania, odbiór gotowego paszportu - żadnych idiotycznych podchodów skierowanych na zdobycie przy okazji danych osobowych całej rodziny i zewidencjonowanie wszystkich jej członków we Francji.
- każdy, kto z jakichkolwiek swoich własnych powodów nie chce mieć paszportu polskiego, a ma inne obywatelstwo, będzie mógł się w każdym konsulacie polskim zrzec obywatelstwa polskiego tak samo, jak obywatel USA może sie zrzec amerykańskiego: - 15-minutowe pouczenie przez konsula o skutkach prawnych takiej decyzji, podpis na dwóch papierach, wyjście na ulicę już bez obywatelstwa.
- ogłosi się publicznie nazwiska i stanowiska uszatków SB i wywiadu PRL na placówkach dyplomatycznych i konsularnych, rozpracowujących operacyjnie Polonię zamorską i zachodnioeuropejską w latach 1980-1989, oraz teksty ich raportów, a następnie zadba się, aby noga żadnego z tych ludzi nie stanęła nigdy więcej nawet na słomiance MSZ RP.
Jako pełnoprawny członek Polonii od 25 lat, a nie żaden wyfantazjowany przez GUS "czasowy emigrant", uważam, że po zmianie rządu, piłka w meczu Polska-Polonia jest po stronie Warszawy. Przedtem nie spodziewałem się po pra-komuchach, post-komuchach, krypto-komuchach i zwykłych komuchach niczego dobrego, a życie potwierdziło, że miałem rację Teraz chciałbym móc się czegoś lepszego spodziewać. Ale to Warszawa ma Polonii najpierw praktycznie udowodnić, praktycznymi czynami, swoją dobrą wolę, a nie odwrotnie. Znudziło mi się instrumentalne traktowanie Polonii przez Polskę po 1989 roku, bez względu na to, kto i kiedy tam był przy żłobie.
Tymczasem w exposé p. Kaczyńskiego znowu słyszę wyraz poglądu, że Polonia to jest taka korba, którą w Warszawie tak będą kręcić, jak im się będzie podobało.
Nie wiem jak kto, ale ja ani na oczekiwane ode mnie przez premiera umacnianie pozycji Polski w świecie, ani a pomoc krajowi na takich warunkach się nie piszę. W każdym razie aż do czasu, kiedy w Warszawie zrozumieją, że Polonia to jest podmiot, a nie przedmiot.
Stary Wiarus