Prawo w praktyce - uwagi wieśniaka winnego z definicji

Krzysztof Łoziński | 2014-11-06

Motto:„Oświatę wprowadzać łagodnie,w miarę możności unikając rozlewu krwi"Michaił Sałtykow Szczedrin, „Porady dla horodniczych"Od siedmiu lat mieszkam na wsi mazurskiej, w domu z ogrodem, i po raz pierwszy ja, inteligent z Warszawy, stykam się z problemami wiejskiego życia i dotyczącego wsi prawa. A temat to jest obszerny, bo z tego, co widzę, większość polskich polityków, publicystów, dziennikarzy, słowem tych, którzy kształtują opinię publiczną i mają wpływ na kreowanie prawa, cierpi na kompletne oderwanie od rzeczywistości w sprawach wsi. To oderwanie od rzeczywistości, niestety, odbija się na kształcie przepisów, co postaram się pokazać na przykładzie przepisów o ochronie przyrody, a ściśle tylko na jej fragmencie dotyczącym wycinki drzew. [Czytaj dalej…]

Prawo po stronie kina

Maciej Białecki | 2012-03-22

Rezygnując dziś z konwencji felietonu, poświęcam niniejszy tekst wsparciu protestu przeciwko skandalicznej decyzji o likwidacji kina Nove Kino Praha. Nie chcę powtarzać za innymi argumentów o tradycji kina Praha, o niegospodarności zamykania nowego kina w pięć lat po otwarciu, ani o absurdalności uzasadnienia niskiej frekwencji w kinie budową metra, która przecież najpóźniej za dwa lata ma się skończyć. Nazywam likwidację skandalem, gdyż rezygnacja z kina w tym miejscu jest sprzeczna z prawem. [Czytaj dalej…]

Brak szacunku dla prawa i logiki

Marek Czajkowski | 2010-02-28

Brak szacunku dla prawa i logiki władz koszalińskiej spółdzielni „Przylesie"W  dniu 11 grudnia 2008r. Trybunału Konstytucyjnego wypowiedział się  w sprawie niekonstytucyjności art. 227 §1 Prawo spółdzielcze sygn. K 12/08. Możliwości prawne jakie dał ten wyrok oraz wyrok Trybunału Konstytucyjnego K 32/03 z dn. 30 marca 2004r. szeroko  opisałem 23 sierpnia 2009r. w artykule „Trybunał Konstytucyjny o niekonstytucyjności art. 227 § 1 Prawa Spółdzielczego". Powyższe orzeczenie Trybunał Konstytucyjny jednoznacznie przesądził, iż spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu wymaga odmiennego traktowania. Grudniowe orzeczenie TK pozwoliło mi pomóc panu M.R. z Olsztyna w przywróceniu spółdzielczego własnościowego prawa do mieszkania jak również usunąć z obrotu prawnego orzeczoną w 2004r eksmisję mojej rodziny. [Czytaj dalej…]

W jakim kraju leży Internet, czyli powtórka z rozrywki

Krzysztof Łoziński | 2010-02-14

Po raz kolejny rządzący  zabierają się za prawo prasowe i, jak zwykle, ich myślenie koncentruje się na tym, by prasę (w tym Internet) kontrolować, blokować i zwalczać, a nie na tym, by istotne problemy prawa prasowego załatwić. Rozumiałbym, gdyby takie pomysły miały siły polityczne tradycyjnie nie cierpiące wszelkiej wolności (PiS, LPR, twarda frakcja SLD...), ale tym razem pomysły takie ma rząd PO. Widać zamordystyczne podejście do prasy i wolności słowa nabywa się razem z władzą. Oczywiście to nie to, co wcześniejsze projekty PSL, PiS i SDP, nadające się w całości do natychmiastowego skierowania do Strasburga, a jeszcze lepiej do wyrzucenia do śmietnika, ale i tu są elementy niepokojące.Projekt zawiera na przykład nową definicję dziennikarza: „dziennikarzem jest osoba, która zajmująca się redagowaniem, tworzeniem lub przygotowaniem materiałów prasowych, na rzecz i z upoważnienia redakcji, pozostająca z redakcją w stosunku pracy lub zatrudniona na podstawie umowy cywilnoprawnej". To ci heca? Aby być dziennikarzem trzeba być na etacie? Czyli ja, po opublikowaniu kilku tysięcy artykułów, kilku tysięcy reporterskich zdjęć i 11 książek, dziennikarzem nie jestem. Ktoś tu chyba w ogóle nie myślał. A jak się toto ma do nowej definicji redakcji: „redakcją jest jednostka, w której organizowany jest proces przygotowania materiałów do publikacji w prasie, w tym zbieranie, ocenianie i opracowanie materiałów".A więc redakcja nie musi mieć osobowości prawnej (i najczęściej nie ma, ma ją wydawca) a ma zawierać z dziennikarzem umowy. Dotychczasowi dziennikarze Gazety Wyborczej, Radia TOK-FM, Newsweeka...  nie są już dziennikarzami, bo umowy mają odpowiednio: ze spółką Agora lub Aksel Springer, a nie z redakcją.I po co to wszystko? Czyż nie lepsza była stara definicja: dziennikarzem jest każdy, kto tworzy materiały prasowe?Ale nie. Jest też nowa definicja tego, co prasą nie jest: „Za prasę nie uważa się przekazów niepodlegających procesom przygotowania redakcyjnego w rozumieniu ust. 2 pkt 8, w szczególności: blogów, korespondencji elektronicznej, serwisów społecznościowych służących do wymiany treści tworzonej przez użytkowników, przekazów prywatnych użytkowników w celu udostępnienia lub wymiany informacji w ramach wspólnoty zainteresowań, stron internetowych prywatnych użytkowników". Po pierwsze, jest to nielogiczne, bo skoro definiuje się to, co prasą jest, to wiadomo, że reszta nią nie jest. Po czorta ta negatywna definicja? Pominę już, że używa się w niej pojęć nie zdefiniowanych i niejasnych, np.:  „przekazów prywatnych użytkowników w celu udostępnienia lub wymiany informacji w ramach wspólnoty zainteresowań". Czy według tych definicji forum dyskusyjne jest prasą, czy nie jest? A strona internetowa nie prywatna? Nie wiadomo, bo nie występuje ani w definicji pozytywnej, ani negatywnej. A w ogóle, co to jest strona prywatna? Czy strona prywatnego przedsiębiorcy jest prywatna (bo przecież nie jest państwowa)?Jednocześnie spora grupa dotychczasowych dziennikarzy ma zostać pozbawiona uprawnień wynikających z dotychczasowego prawa prasowego (prawa do ochrony informatorów, do praw autorskich itp.).Na szczęście rząd już wycofał się (czy trwale?) z pomysłów cenzurowania Internetu i blokowania stron.Na wszelki wypadek przytoczę tu (poniżej) jeden z rozdziałów mojego dużego opracowania (w archiwum Kontratekstów, 3 części) pt. „Standardy mediów, prawo prasowe i rzekome środowisko".  Może rządzący przeczytają i coś zrozumieją? [Czytaj dalej…]

Co ma prawo do Heisenberga?

Waldemar Korczyński | 2009-08-23

Opublikowany w poprzednim numerze „Kontratekstów" mój artykuł „Prawo powinno być miękkie" umieściłem też - po niewielkiej modyfikacji - w innym  portalu  poświęconym głównie kontestowaniu naszego szeroko rozumianego systemu prawa i (wymiaru) sprawiedliwości. Został tam przyjęty raczej krytycznie. Komentarze były na ogół bardzo ostre. Najlepszym chyba, myślę, że reprezentatywnym, przykładem była wypowiedź tej mniej więcej treści „Miękki to może być stolec, a nie prawo". Było też stwierdzenie, iż nie wiem co mówię. [Czytaj dalej…]